Słowo się rzekło. Telefon
pamięta i przypomina: 27 czerwca –
Fundacja Mam Marzenie. Napisałam, że pójdę. Podałam datę. No nie wywinę
się.
Ale przecież to zły termin! Tak mi nie
pasuje, mogłabym być w tym czasie na trzech innych spotkaniach! I w ogóle po co
mi to, nie znam tam nikogo, nie chcę iść!
Telefon
niewzruszenie wyświetla przez cały dzień Fundacja
Mam Marzenie – 18:00. Blog pamięta, że chciałam pomóc. I ja pamiętam, i
pomóc przecież chcę.
No nie wywinę się.
10 piętro Hotelu
Katowice. To tam spotykają się wolontariusze. Razem ze mną było ze 12 osób, w
tym 3 nowe. Podczas zebrania omówiliśmy sprawy dotyczące aktualnych marzycieli.
Laura spełnia właśnie swoje marzenie – pojechała do Rzymu na grób Jana Pawła
II. Zbliża się mecz charytatywny. Maja czeka na swoje marzenie – zestaw cukierniczy.
Wolontariuszka próbuje załatwić bilety do muzeum Manchester United. Dzieje się.
Jest też lista
dzieci do poznania. Kto gdzie pojedzie? Może ktoś z nowych? Jak już tu jestem,
to czemu nie. Tak więc razem z inną nową osobą i jedną bardziej
doświadczoną wolontariuszką pojedziemy do czteroletniego Oliwera, który myśli o
locie samolotem. Bo przecież maszyn latających jest wiele, to trzeba dogadać,
czy to ma być samolot pasażerski, wojskowy, czy może jednak helikopter.
Na koniec kilka
słów wprowadzenia dla nowych wolontariuszy. Jak to wszystko działa, co i jak po
kolei. A potem już tylko windą na parter i do domu.