UŚMIECHNIJ WSZECHŚWIAT

blog o tym, co Ty i ja możemy zrobić dla innych

Na pożegnanie

Ludzie lubią się wiercić. Zamiast siedzieć na dupie w jednym miejscu od narodzin do śmierci, wyjeżdżają coraz dalej. Pewnie będą tam szczęśliwsi. Pewnie jeszcze się zobaczymy. Tak czy siak, na pewno warto wpaść pomachać na pożegnanie.

Ale tak tylko stać i machać? Przytulać się i płakać? Smutno i nudno! A gdyby tak przygotować coś, co wzruszy odjeżdżającego i całą jego rodzinę? Jakby tak zrobić coś, co zadziwi nawet kierowcę autokaru? Żeby to było jednocześnie proste i efektowne?

Stara pościel, trochę farby, chwila czasu i… prezent gotowy! Polecam stworzenie wielkiego transparentu. Potem jedziemy z nim na dworzec i rozkładamy. Naprawdę robi wrażenie i miło się to wspomina. Dodatkowo napis „wracaj szybko” działa, bo obdarowany właśnie wrócił do Polski. Może nie na stałe, ale zawsze! ;)

Fundacja Mam Marzenie | Zidentyfikowane obiekty latające

Jak jeść lody, to o ulubionym smaku, jak iść na koncert, to ulubionego zespołu, a jak lecieć samolotem, to takim, jakim się chce. Jak spełniać marzenia, to na całego!



Z takiego założenia wyszli wolontariusze Fundacji Mam Marzenie. Wiedząc, że 3-letni Oliwier chciałby przelecieć się samolotem, postanowili spotkać się z nim ponownie i doprecyzować to marzenie. Bo ten samolot to ma być pasażerski czy może wojskowy? Żeby się tego dowiedzieć, trzech wolontariuszy pojechało do Będzina.

Wolontariuszka nr 1 prowadziła spotkanie, wolontariusz nr 2 prowadził samochód, a ja… ja po prostu byłam. Nie mam podejścia do dzieci ani wielkiej śmiałości. Mimo to spotkanie wspominam miło. Trafiliśmy na fajną rodzinę, która bardzo ciepło nas przyjęła. Chłopiec z początku był nieśmiały i w ogóle nie chciał rozmawiać o swoim marzeniu. Udało się nawiązać z nim kontakt poprzez zabawę i w końcu padło ostateczna deklaracja: chce lecieć samolotem wojskowym.

Całe spotkanie trwało ok. godziny. Ciężka choroba dziecka zawsze stanowi ogromną tragedię, jednak atmosfera była radosna. Nie rozmawialiśmy w ogóle o problemach Oliwiera (te dane zostały zebrane na pierwszym spotkaniu). Mimo wszystko wydaje mi się, że ten pierwszy krok może nie być moim ulubionym w spełnianiu marzeń i że mogłabym się lepiej sprawdzić w kolejnych etapach. Chwilowo brakuje mi na to czasu, ale mam nadzieję, że wkrótce uda mi się bardziej zaangażować.

Zupa

Pieniędzy się nie daje, ale jedzenia się nie odmawia. Taką zasadę wyniosłam z domu i tak postępuję z żebrakami.


Niedawno kiedy wychodziłam ze stołówki, zaczepił mnie jakiś pan i poprosił, żeby kupić mu zupę. W myśl mojej zasady, zamówiłam rosół i dałam panu 2 zł, żeby mógł za niego zapłacić. Potem wyszłam, bo przecież nie będę siedzieć i patrzeć, jak ten pan je. Bo po co?

A jednak jakiś czas później wróciłam myślami do tej sytuacji i zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdybym została. Gdybym usiadła przy stole razem z nim i z nim porozmawiała. Nie mam pojęcia o czym. O pogodzie? O zupie? Zastanawiam się, czy taka chwila rozmowy o zjawiskach atmosferycznych nie okazałaby się czymś więcej niż te 2 zł. Czy darując swój czas i zainteresowanie nie zrobiłabym znacznie więcej dobrego niż tylko pozbywając się drobnych z portfela?